Zaproponuj współpracę
Stwórz konto
Twoje konto zostało zarejestrowane
Aby aktywować konto, kliknij w link aktywacyjny, który dostałeś na adres e-mail
Twoje zgłoszenie zostało wysłane
Administator systemu skontaktuje się z Tobą.
Założony przez:
Kraków
kwota zebrana:
cel: 18000
wsparło: 53
0 dni do końca
Nie byliśmy dostatecznie rozważni i przewidujący - wpadliśmy w pułapkę wiary, że zawsze będziemy młodzi i silni, że zawsze sobie damy radę sami i że zawsze będzie się nam dobrze powodziło, bo przecież jesteśmy pracowici, inteligentni i silni….
Historia Ani i Darka zaczyna się niemal jak piękna komedia romantyczna. Brakuje tylko szczęśliwego zakończenia...
Ania z Darkiem zamieszkali po ślubie w 13 metrowej stróżówce. Był to właściwie pokój z maluńkim przedpokoikiem, który pełnił obowiązki kuchni i ubikacją, w której Darek zamontował malutki przepływowy ogrzewacz wody nad równie maleńką umywaleczką. Oboje pracowali - bardzo tanio kupił działkę 17 km od Krakowa i wkrótce Darek zaczął proces zdobywania decyzji, zgód, pozwoleń. Wszystko okazywało się trudniejsze i droższe niż im obiecywano i niż wskazywały kosztorysy. Dużo trudniejsze i dużo droższe. Ale co tam – oboje mieli pracę i oboje byli silni.
Kiedy się urodziła pierwsza córka, okazało się, że ma obustronną dysplazję stawów biodrowych i podwichnięte lewe biodro. Zwiedziliwszystkie ośrodki ortopedii dziecięcej w kraju- zwykle poza kasą chorych i za pełną odpłatnością. Skończyło się na 6 tygodniowym wyciągu w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi. Aniamieszkała z córeczką w szpitalu, w hotelu piętro wyżej. Później było 5 miesięcy gipsu i kilka wizyt w Łodzi. Zanim zdjęto Kasi gips i nauczyła się chodzić, poczęła się Ania. A Kasia nadal wymagała noszenia, przewijania, zabawiania. Nieraz Ania oberwała gipsem po brzuchu, więc kiedy Ania urodziła się z krwiakiem na nadnerczu i podejrzeniem 2 nowotworów, Ania czuła się bardzo winna. Miesiąc badań w Prokocimiu i jeżdżenie 2-3 razy dziennie z centrum do szpitala samochodem: każda taka jazda to było ponad 20 km. Jak Ania z Darkiem poszli z pieniędzmi do ordynatora, rozmawiać o operacji, która miała się odbyć następnego dnia, powiedział że nowotwór zniknął, jakby go nigdy nie było (ale pieniądze wziął). Przy Szymku już było łatwo – urodził się tylko z bezwładną lewą ręką - na szczęście zaczął nią poruszać po 10 dniach, ale nie obyło się bez rehabilitacji.
W tym czasie Darek usiłował kontynuować budowę - wszystko nakładem własnych sił i pomysłowości. I tak przez kilka lat, bo pieniędzy nie było uskładanych, a te zarabiane były wydawane na bieżące potrzeby, które rosły z każdym kolejnym dzieckiem.
Ania z Darkiem chcieli skończyć budowę i zamieszkać choć w stanie surowym, bo zżerały ich koszty wynajmu mieszkania. Po każdym dziecku coraz większego.
Tymczasem skończyły się możliwości ciężkiej, ale dobrze płatnej pracy Darka. Ania miała stabilną pracę w urzędzie, choć jak się zmieniły władze i wróciła do pracy po urodzeniu Szymka, to straciła stanowisko kierownika.
W tym czasie Darek zaczął pracować u swojej przyrodniej siostry - przepłacił tę pracę nie tylko zoperowaną przepukliną. Niestety, także dłuższym bezrobociem, z którego do tej pory nie udało mu się skutecznie wyjść. Finansowo było tak ciężko, że czasami dosłownie wygrzebywali ze skarbonek pieniądze na chleb. Zadłużali się coraz bardziej. Nie było tygodnia, żeby nie dzwonił jakiś bank z groźbami.
Rozpoczęta budowa niszczała, dlatego małżeństwo podjęło decyzję o sprzedaży działki. Pieniądze ze sprzedaży pokryły długi, ale jak się później okazało, tylko częściowo: pozwoliły chwilowo płacić regularnie za czynsz za wynajmowane mieszkanie i spokojnie robić zakupy, opłacać zajęcia dzieci, komitet rodzicielski w szkole, udział w wycieczkach…
Ale po kilku miesiącach bezrobocia męża stało się jasne, że muszą odnowić limit w saldzie debetowym - koszt opłat czynszowych z prądem to były tak naprawdę ⅔ miesięcznej pensji Anny.
Kiedy zadzwoniła pani z MOPS-u z prośbą o spotkanie w celu przeprowadzenia wywiadu, Ania dowiedziała się o toczącym się postępowaniu sądowym w wyniku, którego eksmitowano ich ze “służbówki”, w której od dawna nie mieszkali! Nie mieszkali tam już kilka lat, bo w 5 osób by się nie zmieścili, ale mieli stałe zameldowanie i dzięki temu bezproblemowy dostęp do przychodni czy bibliotek i do szkoły rejonowej. Dodatkowo w czasie rozprawy obciążono ich kosztami sądowymi i komorniczymi, bo Darek nie opróżnił na czas mieszkania i nie odesłał kluczy.
Darek od sprzedaży działki – nie “zebrał” się w sobie - runęło marzenie jego życie - bo spłodził syna, posadził drzewo, ale nie zbudował domu. Wszyscy są winni, ludzie, cały świat jest przeciwko niemu. Nie chce szukać pomocy specjalisty, nie widzi starań Ani i dzieci.
Przez wiele lat ratowali się jak mogli. Oboje łapali dodatkowe prace i starali się łatać budżet domowy. Ania i Darek nie trwonią pieniędzy: większość ubrań mają po kimś (nawet płaszcz zimowy i buty). Pościele czy duże ręczniki kupują w ciucholandach. Do dentysty już od kilku lat nie chodzą. U fryzjera Ania ostatni raz była w 2013 roku. I z tych wszystkich rzeczy przeszkadza im tak naprawdę tylko brak pieniędzy na dentystę, lekarzy i terapeutów dla dzieci.
Ale oprócz takich małych katastrof finansowych zdarzały się też te dużo większe i poważniejsze: choroba i śmierć mamy Ani, później choroba i śmierć mamy Darka, wypadek syna i półtoraroczna walka o jego powrót do sprawności i ulubionej koszykówki.
Od ponad 16 lat mieszkają w dwupokojowym mieszkaniu w starej kamienicy. Jeden pokój jest dla dzieci, drugi przechodni dla Ani i Darka, w kuchni od 2 lat mieszka niechodzący tata Darka. W październiku zeszłego roku córki się wyprowadziły - wynajmują mieszkanie przy kampusie UJ, bo Anna studiuje biotechnologię, a Katarzyna dziennikarstwo. Anna jest zmuszona rzucić studia, bo kończą jej się pieniądze, które zarobiła w Londynie przez rok po maturze, Katarzyna zaś wzięła urlop studencki, bo nie była w stanie pracowaći wstawać na zajęcia. Rodzice nie mają pieniędzy, żeby je finansowo wesprzeć…
Czynsz za mieszkanie, to miesięcznie ok. 1650-1700 zł (zależnie od zużycia wody). Ania i Darek są winni właścicielowi opłaty za 11 m-cy. Prąd wg prognozy na najbliższe 5 m-cy to 300 zł za m-c. Ania skonsolidowała kredyty, ale i tak musiała zostawić 2 pożyczki, 2 karty kredytowe i limit w saldzie debetowym, bo nie jest w stanie ich spłacić i pozamykać. Co miesiąc bank pobiera z pensji Ani ok 1900 zł. Łącznie ich zadłużenie sięga 78 000 złotych.
Ani i Darkowi brakuje sił. Ania całe życie żyje w strachu i lęku – najpierw bała się krzyczącej i pijącej mamy, potem o mamę i brata, który zapił się w wieku 37 lat. Później, że się nie utrzyma w Krakowie, że nie znajdziemiłości, że dzieci nie wyzdrowieją, że zapuka komornik do drzwi i zabierze wszystko.
1 marca skończył się okres ochrony lokatorów - jeżeli administrator przeprowadził sprawę sądową, to sąd może wydać wyrok eksmisyjny. Wtedy faktycznie może przyjść komornik z policją i ich wyrzucić.
Zbiórkę podzieliliśmy na dwa etapy, przez pierwsze dwa miesiące chcielibyśmy zebrać 18 000 zł, które pokryją zaległy czynsz. Po uzbieraniu tej kwoty wznowimy zbiórkę, która pozwoli spłacić pozostałe zadłużenie rodziny.
Tylko wiara w Boga pozwala Ani to wszystko przetrwać. Ania nie ma siły więcej pracować Jak sama mówi:„Kocham moje życie, nawet tak trudne, bo Pan Bóg bardzo mi pobłogosławił dając mi tyle powodów do kochania i tyle powodów do zachwytu i radości. Tylu dobrych ludzi na mej drodze, tylu wiernych przyjaciół i tyle siły, że dźwigam codzienność. Cudowny Gość z Niego i ma tak wspaniałe poczucie humoru. Chciałabym po prostu mieć więcej siły, czasu i spokoju, żeby Mu służyć i pomagać innym. Bo teraz nie pomagam nawet swojej rodzinie”.
Można także przekazywać wpłaty z zagranicy bezpośrednio na konto:
Aktualizacja nr 1
Pomoc jest okazywana w wielkoraki sposób:
♦ Judyty: „z radością w sercu wsparłam Anię, Darka i ich dzieci. Mam ogromną nadzieję, że uda się zebrać wyznaczoną kwotę i przede wszystkim, iż los dla tej rodziny będzie łaskawszy i już wkrótce będą mogli żyć w lepszym zdrowiu i szczęściu”;
♦ Haliny: „Bogu dzięki za ofiarność ludzi. Ufam, że uda się tym Państwu wyjść z opresji”;
♦ Ani: „ W każdym miesiącu staramy się przekazywać jakąś kwotę „dla Boga". W kwietniu to będzie dla Ani i Darka. Myślę o nich i obiecuję modlitwę. Prześlę też dalej do znajomych”.
♦ prawnych: rozpoczęcie na drodze sądowej postepowania o upadłości konsumenckiej, co w perspektywie – po wejściu syndyka i przejęciu przez zarząd majątku upadłych – wiązałoby się z umorzeniem wszystkich długów;
♦ kontakt z Fundacją, która pomaga zadłużonym osobom:
https://antywindyk.pl/o-fundacji/
https://www.darmowyprawnik.eu/anuluj-dlug/
♦ ubieganie się o specjalny comiesięczny zasiłek opiekuńczy w sprawie opieki nad chorym, przebywającym w ich domu teściem;
♦ konsultacji z pracownikiem opieki społecznej;
♦ zgłoszenie się do Caritasu;
♦ zgłoszenie się do Centrum Pomocy Rodzinie;
♦ treningu budżetowego, który pomógłby zarządzać finansami;
♦ kursu organizowanego przez Fundację Crown, która uczy, jak w zarządzaniu finansami stosować zasady biblijne: https://crown.org.pl/jak-pomagamy/
Barbara Paliszkiewicz
Joanna Hojsak
BARBARA łAKOMA
sylwia papricka
Katarzyna Budzioch
Robert Azarewicz
Aurelia Gogol
Bożena Bieżańska
Jacek Dz
Radek Radek
Ewa Jadach
Magdalena Tylko
Ten projekt nie ma obecnie żadnego patronatu.
Zostań jego pierwszym patronem!
Zobacz projekt
Nowogard, Przemysław Mucek
Cześć jestem Przemek proszę o pomoc w zebraniu funduszy które umożliwią mi powrót do zdrowia i pełnej sprawności fizycznej. Choruje na glejaka mózgu
Uzbierano
Zostało
111
Wsparło
Zobacz projekt
Parafia św. Mikołaja w Głogowie, Motylowa Akademia
Czas epidemii nie pozwala nam na bezpośredni udział w liturgii. Nie możemy też spotykać się ze sobą, ale to nie oznacza, że nie możemy być razem!
Uzbierano
0
Wsparło
Zobacz projekt
RóżalRóżalski, Motylowa Akademia
Marcin Różalski chciałby swoją pomoc dedykować konkretnemu miejscu. To siostry dominikanki z Broniszewic. Pokazały, jak jeszcze można pomagać chorym ludziom.
Uzbierano
3
Wsparło